Star Wars Komiks to
kolejna podróż w świat Gwiezdnych Wojen. Jak zwykle czekają w nim
na nas przygody, emocjonujące walki, wybuchy i fortele. Tym razem
dostajemy opowieść „Jedi: Shaak Ti” u nas zmieniono tytuł na
„Jedi w potrzasku”.
Akcja komiksy rozgrywa
się w pięć miesięcy po bitwie o Geonosis znanej z filmu „Atak
Klonów”. Trwa obecnie bitwa o Brentall IV, w której mistrzyni
Jedi Shaak Ti wraz ze swoim doborowym oddziałem klonów sprzymierza
się z bardzo popularnym Jedi Quinlanem Vosem i raz z byłymi
więźniami są jedyną szansą na zdobycie bazy wroga. Dzięki niej
szala zwycięstwa może się przechylić na korzyść Republiki.
Wśród zbiegów znajduje się kobieta imieniem Lyshaa, którą
właśnie mistrzyni Ti osadziła w więzieniu za zabójstwo jej
Padawana. Czy uda im się wspólnie walczyć przeciw separatystą,
czy też chęć zemsty i zdrady weźmie górę? Na wszystkie te
pytania otrzymamy odpowiedź w tym właśnie komiksie.
Komiks jest swego
rodzaju ucztą dla oka, możemy w nim zobaczyć świetne efekty rodem
z najlepszych hoolywodzkich produkcji. Rysunki zachwycają, zwłaszcza
przedstawienie wszelkiego rodzaju starć, zarówno z użyciem miecza
świetlnego jak i blasterów. Warto również zwrócić uwagę na
aranżacje kolorów, które nadają dynamiki całemu komiksowi.
Dzięki temu zabiegowi efekty wybuchów czy cieni wydają się
bardziej realne. Wszystko za sprawą kreski Duursemy. Historia
napisana przez Johna Ostrandera przebiega gdzieś obok całej sprawy
i zdecydowanie brak w komiksie głównego bohatera. Mamy natomiast
jak zwykle drugie dno całej opowieści a jest to wcześniej już
wspomniana zemsta. Jest to odwieczny moralny dylemat czy za śmierć
bliskich osób należy odpłacić. W komiksie nie mamy z kim się
utożsamiać oraz nie jest określony lider całej operacji a zarazem
historii. Przypomina to trochę film z masą efektów specjalnych.
Nie należy zapominać jednak o tym, że jest to kolejny mały epizod
z frontu Wojen Klonów.
Ten numer „Star Wars
Komiks” należy zaliczyć do średnich jeżeli chodzi o komiksy
rozgrywające się pomiędzy pierwszym a trzecim epizodem.
Podsumowując całość nie jest zła. Komiks ma cieszyć oko, lecz
zapomniano w nim o fabule, która dopełnia nam cały obraz. Jest ona
potraktowana lekką ręką, a nie tego można się było spodziewać
po Ostranderze. Duursema natomiast jest niewątpliwie królową,
jeżeli chodzi o rysowanie historii związanych z gwiezdną sagą i
to oka ratuje ten komiks. Ciekawostką jest błąd w jaki nas
wprowadza okładka komiksu, oryginalnie jest to okładka komiksu
zatytułowanego „Oblężenie Saleucami, tom 4”. Może postać
Qunlana Vosa miała za zadanie zwabić czytelników do kupna komiksu.
Dla fanów tej postaci oraz Wojen Klonów pozycja obowiązkowa.
Ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz