Wielka Kolekcja Komiksów Marvela cieszy się bardzo dużą popularnością w naszym kraju. Dlatego udało się przedłużyć serie o kolejne numery. I tak dzięki temu w nasze ręce trafia sześćdziesiąty trzeci tom zatytułowany Venom. Kultowy złoczyńca z uniwersum Spider-Mana, którego nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Tym razem jednak w nowej odsłonie, która może zdziwić czytelników.
Weteran wojskowy Eugene "Flash" Thompson dla swojego kraju poświęcił wszystko. Podczas jednej z misji zachował się jak bohater i został ciężko ranny, co zmusiło lekarzy do amputacji obu nóg. Teraz otrzymuje on drugą szanse. Bierze on udział w tajnym eksperymencie o nazwie "Operacja Venom". Połączono go z pozaziemskim symbiontem, który niegdyś należał do Spider-Mana oraz był zarazem jednym z jego najgorszych wrogów. Dzięki połączeniu otrzymał on nowe zdolności i umiejętności, które pragnie wykorzystać w dobrym celu. Jednak jedynie siła woli Thompsona może utrzymać kosmicznego potwora w ryzach i nie wypuścić krwiożerczej bestii na wolność.

Za rysunki w tej opowieści w głównej mierze odpowiada Tony Moore i trzeba przyznać że jest to interesujący rysownik. Jego prace to głównie okładki różnych komiksów i w tym tak naprawdę się specjalizował. W tej opowieści świetnie wykorzystał swój styl pełny czarnego humoru, który znakomicie wpasował się w koszmarnie zakręcony świat Venoma. Nie boi się tworzyć kadrów pełnych mrocznych kolorów i ciemnego otoczenia. Każdy z jego rysunków jest bardzo naturalny pod względem dynamiki i bardzo rzeczywisty. Równie dobrze można by było wykorzystać te prace do stworzenia filmu.
Pierwsze pięć zeszytów cyklu Venom niestety rozczarowują. Poza pomysłem nic tutaj nie ma. Cała opowieść jest ratowana jedynie poprzez rysunki, ale nawet najlepsze prace nie uratują słabego scenariusza. Czuję się bardzo oszukany tą nową wizją na kultowego poniekąd Venoma. Owszem, można go przeciągnąć na stronę dobra, ale ta próba jest nieudolna. Konflikt z nosicielem jest interesujący, ale nudzi się po dwóch zeszytach gdzie okazuje się, że nieprzekraczalne 48 godzin nic nie znaczą, tak samo jak ładunek wybuchowy, który ma w razie czego zabić nosiciela i symbionta. Zdecydowanie komiks nie jest godny polecenia, chyba że ktoś planuje mieć szerszy obraz tego bohatera przed czytanie Spider Island.
Ocena: 4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz