niedziela, 23 czerwca 2013

Thorgal, Młodzieńcze lata, tom 1

Mieliśmy już komiksowe przygody Młodego Indiany Jonesa, Sherlocka Holmsa czy też drużyny Tine Titans czy Younge Avengers gdzie dostajemy młodsze odpowiedniki znanych i kochanych superbohaterów. Tym razem przyszedł czas na młodszą wersję „Gwiezdnego Dziecka”, którego chyba nikomu przedstawiać nie trzeba, ponieważ Thorgal stał się ikoną popkultury komiksowej naszej ery. Wydawnictwo Le Lombard postanowiło uraczyć nas trzecią serią poboczną rozgrywającą się w świecie Wikingów. Oczywiście za polskie wydanie odpowiedzialny jest Egmont, który oprócz klasycznych przygód pozwala nam śledzić przygody Louve i Kriss De Valnor. Teraz przyszedł czas na Thorgal: Młodzieńcze Lata.

Jedna z najbardziej surowych i długich zim, nawiedziła krainę zamieszkałą przez Wikingów Północy. Tym samym zwiastując nieuniknione widmo głodu. Bezwzględny król Gandalf Szalony wraz z oddziałem najsilniejszych wojaków, wyruszył w daleką podróż, w poszukiwaniu jedzenia. Pod jego nieobecność na tronie zasiadł jego syn piętnastoletni Björn, pałający wielką nienawiścią do nastoletniego barda. Aby przebłagać Bogów i zdobyć ich przychylność młody władca postanawia posunąć się do ostateczności i złożyć w ofiarę z człowieka. Postanawia on upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu pozbywając się zarazem znienawidzonego konkurenta. Wybór nieszczęśnika jest prosty - zostaje nim wyklęty przez wikingów skald. Los jednak sprzyja Thorgalowi, którego śpiew zwabia do zatoki trzy długie paszcze – dorosłe wieloryby. Jak to zwykle bywa, ogromne zwierzęta nie są zwykłymi waleniami a tytułowymi siostrami Minkelsönna. Tylko przybrany syn dawnego króla Wikingów Północy może zdjąć klątwę i przywrócić im dawną postać.

„Trzy siostry Minkelsönn” to próba stworzenia początków bohaterskiego Thorgala, podjęta przez Yanna, który otrzymuje dużą dowolność w tworzeniu i kreowaniu dzieciństwa młodego wikinga. W głównym cyklu otrzymaliśmy szczątkowe informacje odnośnie tych lat, tak więc autor musi się odnosić tylko do tych głównych informacji natomiast cała reszta to pusta kartka, którą może wypełnić. Jest to ciekawe udogodnienie w przeciwieństwie do serii Louve. Innowacją na jaką porwał się Yann jest brak zamknięcia całej historii w jednym zeszycie. Z jednej strony fani przyzwyczajeni do wcześniejszych przygód mogą się bardzo zdziwić przerwaniem akcji, a z drugiej miło zaskoczyć takim rozwiązaniem. Nie zabrakło oczywiście błędów. Jednym z nich jest określenie „syn gwiazd”, które pada z ust samego Thorgala. Jak wiemy dużo później dowiaduje się on o swoim prawdziwym pochodzeniu. Nie zabrakło również ciekawych nawiązań i powrotów znanych postaci w nowym stylu. Warto wspomnieć o bardzo sprytnym wprowadzeniu motywu tajemniczej kobiety z wieży, która fani serii poznają bez problemu. Pomimo chęci oraz bardzo dobrego ukazania relacji Thorgal – Aaricia, Yannowi brakuje tego czegoś co wychodziło spod póra Van Hamme. Ważne jest jednak to, że nie stara się on go naśladować. Tworzy barwną opowieść składającą się z wcześniej postawionych punktów i wykorzystuje kruczki z głównej serii jak choćby odniesienie do skalda.

Niewątpliwie w „Młodzieńczych Latach” bryluje Roman Surżenko. Początkowe plansze są mroczne i pełne chłodu. Utrzymanie zimnej kolorystyki poteguje doznania jakich doświadczamy na poszczególnych kardach. Zima jest główną scenerią dominującą w tym albumie, jednak rosyjski rysownik nie traci charakterystycznego stylu Thorgala i bardzo dobrze się w nim odnajduje. Warto również zwrócić uwagę na kontrastujące wnętrza, chat i jaskiń, gdzie przy ogniu otrzymujemy istne arcydzieła światłocienia i blasku palenisk. Tym samym dostajemy dwa światy, które jak wspomina sam Rosiński są wykonane na dobrym poziomie. Postać samego Thorgala nie jest kalką czy też podróbką, lecz dobrze przedstawionym zbiorem cech głównego bohatera, które mogliśmy obserwować w jego późniejszych przygodach z głównej serii komiksowej.
Pierwszy tom Młodzieńczych Lat najlepszy z dotychczasowych spin-offów jakie ostatnio mogliśmy czytać dzięki wydawnictwu Egmont. Pozostawia on pozytywne wrażenia, zwłaszcza jeżeli chodzi o doznania wizualne. Dzięki Romanowi Surżenko możemy na nowo obcować ze starym dobrym światem Thorgala. Autorzy decydując się na ukazanie młodszej wersji bohatera rzucili się troszeczkę na głęboką wodę, lecz nie poszli na dno, tylko dostali wiat w żagle. Seria zapowiada się bardzo dobrze zwłaszcza dzięki postaci Björna, który na pewno do popalić młodemu Thorgalowi. Pozostaje nam tylko czekać aż kolejne karty historii trafią w nasze ręce.

Ocena: 8/10


Egzemplarz recenzencki udostępniony przez Bestiariusz.pl
 

3 komentarze:

  1. Może mi podpowiesz jaki komiks Thorgala czytać na pierwszy raz? Na komiksach się znam tak jak na... nieważne. A chętnie bym przeczytał coś właśnie z tej półki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie najlepiej sięgnąć po klasyczne przygody Thorgala od pierwszego numeru. Na pewno Cię to wciągnie. Dopiero potem możesz sięgnąć po Thorgal: Kriss de Valnor oraz Thorgal - Louve.

      Usuń
  2. Spin-off'y "Thorgala" uważam za fajną ideę, ale nadal nie wciągają mnie tak jak klasyczne zeszyty przygód Aegirsona. Osobiście w tej lidze lubię serię o Kriss de Valnor.

    Mam też następującą opinię o "Thorgalu": chciałbym, żeby ta seria w końcu dobiegła końca! Może to brzmieć dziwnie w ustach osoby wychowanej na tym cyklu, ale z doświadczenia widzę, że wiele serii stopniowo się psuje z powodu nieustannego przedłużania. Dlatego marzę o sensownym finale dla tej serii komiksowej, takim zakończeniu, które potwierdzi legendę "Thorgala".

    OdpowiedzUsuń